Dzisiaj informowaliśmy, że Arkadiusz Szczurek, popularny działacz KOD, znany z ulicznych protestów i happeningów, kieruje pracami obwodowej komisji wyborczej na warszawskiej Woli. Sam przewodniczący komisji pochwalił się tym na Twitterze. Dziś znowu jestem przewodniczącym OKW NR 283. Siwy dym!!!! O 9tej — Arek Szczurek (@Szczurek1965) June 28, 2020 Jak przypomina Szczurek został skazany przez warszawski sąd za zakłócanie porządku publicznego. Mężczyzna kiedyś wdrapał się w Warszawie na pomnik poświęcony ofiarom katastrofy smoleńskiej. Jak się okazuje, to nie jedyny uliczny aktywista, który przewodniczy komisji wyborczej. Portal poinformował o tym, że na czele jednej z obwodowych komisji wyborczych w Łodzi stoi niejaki Franciszek Jagielski, znany także jako "Farmazon". O "ochroniarzu KOD" zrobiło się głośno po tym, jak wulgarnie zaatakował na jednej z manifestacji dziennikarkę oraz operatora telewizji publicznej. "Nie dotykaj, nikogo, k..., bo ci łapy połamiemy, zobaczysz" - tak na demonstracji Obywateli RP w grudniu 2017 r. krzyczał do kamerzysty TVP. Chwilę potem wrzeszczał do młodej dziennikarki TVP: "Więcej szacunku mam dla k... spod latarni niż dla ciebie". Tymczasem w jednym z obwodów wyborczych w Szczecinie, przewodniczący komisji - lokalny działacz KOD - przyszedł do pracy w koszulce z napisem "Konstytucja", kojarzonym z określonymi ruchami społeczno-politycznymi. W sprawie interweniował obserwator społeczny ze Stowarzyszenia Ruchu Kontroli Wyborów. Na miejsce wezwano policję. Jak poinformował Radio Szczecin Mariusz Łojko ze Stowarzyszenia Ruchu Kontroli Wyborów, "przewodniczący komisji został wezwany przez swojego zastępcę do tego, aby zdjął koszulkę. Mężczyzna tego nie zrobił". Obserwatorzy Ruchu Kontroli Wyborów informują, że w szczecińskiej komisji wyborczej nr 168 przewodniczący siedzi w koszulce znanej z wieców KOD-u, jednoznacznie kojarzonej z jedną stroną sceny politycznej. Okręgowa Komisja Wyborcza nie widzi problemu, wbrew @PanstwKomWyb... — Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) June 28, 2020 Źródło:
RT @wroblewski_m: Jak potwierdzają nam politycy PiS @wirtualnapolska, zarządzenie jest takie, że każde ministerstwo ma zredukować wydatki o minimum 5 proc. Resorty szykują się na wielki "remanent". 09 Nov 2022 08:09:03
Gala Fame MMA 10 zbliża się wielkimi krokami. Początkowo była ona zaplanowana na sobotę 17 kwietnia, jednak organizatorzy zmienili plany. Nowa data Fame MMA 10 to 15 maja. W walce wieczoru wystąpi były zawodnik UFC Brytyjczyk Norman Parke. Jego przeciwnikiem będzie Kasjusz "Don Kasjo" Życiński. Ponadto, na gali ponownie zobaczymy Martę Linkiewicz, która zmierzy się z Kamilą Wybrańczyk. Tuż po walce "Kamiszki" i "Zusje" na Fame MMA 9, w klatce pojawiła się znana wszystkim z poprzednich występów Marta Linkiewicz. To właśnie wówczas ogłoszono, że "Linkimaster" zmierzy się z ukochaną Artura Szpilki na kolejnej gali Fame MMA 10. Zawodniczki będą walczyć ze sobą o pas organizacji. Marta "Linkimaster" Linkiewicz na Fame MMA Marta Linkiewicz walczyła już wcześniej w Fame MMA. "Linkimaster zadebiutowała w klatce w marcu 2019 r. Wówczas zmierzyła się z Moniką "Esmeraldą" Godlewską, którą pokonała bez większych problemów w pierwszej rundzie. Kolejny występ Linkiewicz zaliczyła w czerwcu 2019 r., przegrywając z Anielą "Lil Masti" Bogusz, która wywalczyła mistrzowski pas kobiet. W marcu 2020 r. Marta Linkiewicz ponownie stanęła do walki w klatce. Wygrała wtedy z Kamilą "Zusje" Smogulecką, niegdyś szerzej znaną jako Luxuria Astaroth. Po raz czwarty "Linkimaster" zawalczyła z Martą "Martirenti" Rentel. Starcie to wygrała w pierwszej rundzie. Marta Linkiewicz - kto to jest? Marta Linkiewicz zyskała sławę w internecie za sprawą głośnych filmików, w których opowiadała o seksie z amerykańskimi raperami z grupy Rae Sremmurd. Następnie patoinfluencerka podtrzymywała swoją popularność poprzez publikowanie wulgarnych wypowiedzi, zdjęć i nagrań. Przeszła dużą metamorfozę dzięki treningom. Zrzuciła na wadze, a także ogoliła głowę na łyso. Niegdyś miała długie włosy, które chętnie eksponowała w sieci. Na Instagramie obserwuje ją ponad 1,2 mln użytkowników. Z licznych relacji na Instastory wynika, że jest podopieczną Akopa Szostaka - znanego trenera specjalizującego się w fitnessie i diecie. Karta walk Fame MMA 10. Kto walczy? Kasjusz "Don Kasjo" Życiński - Norman Parke (walka wieczoru) Michał Gała - Mikołaj Śmieszek Marcin Dubiel - Cezary Nykiel Dawid Malczyński - Adrian "Polak" Polański Mateusz "Muran" Murański - Arkadiusz "AroY" Tańcula Marta "Linkimaster" Linkiewicz - Kamila "Kamiszka" Wybrańczyk Dawid "Ambro" Ambroziak - Piotr "Miejski drwal" Szczurek Łukasz Lupa - Gabriel "Arab" Al-Sulwi Piotr Pająk - Alan Kwieciński Mateusz "Haribo" Gąsiewski - Amadeusz "Ferrari" Roślik
Minister do spraw oszczędzania. Kim jest Mateusz Szczurek? [SYLWETKA] nie pasuje do polityki, gdzie liczą się łokcie" - skomentował na Twitterze Paweł Sołtys, kolega Szczurka, dziennikarz ekonomiczny radiowej Trójki. Lat 38, urodzony w Warszawie, doktorat o kryzysach i płynności finansowej.
Znani z dziwacznych happeningów przedstawiciele Lotnej Brygady Opozycji gościli u Renaty Kim w programie „Onet Rano”. Próbowali tłumaczyć w jakim celu stosują swoje prowokacje. Renata Kim z „Newsweeka” zachęcała przedstawicieli Lotnej Brygady Opozycji do wyjaśnienia „jak było naprawdę” z tekturowym czołgiem na Placu Piłsudskiego. Bardzo ważne jest, żeby powiedzieć, że nie podążał za żołnierzami. To był wjazd na Plac Piłsudskiego, na którym jest Pomnik Ofiar Katastrofy Smoleńskiej, a obok jest na terenie Garnizonu – o ile wiem bezprawnie, a na pewno niezgodnie z duchem prawa – postawiony Pomnik Lecha Kaczyńskiego. Czołg przejeżdżał spod tych pomników pod fontanny za Pomnikiem Nieznanego Żołnierza. Po prostu tę scenę uchwycono – tak, jakby ten czołg jechał za żołnierzami i się z nich naśmiewał. To jest przekaz świadomy, świadoma manipulacja. Wczoraj oglądałem również „Wiadomości”, gdzie jest to tak przedstawiane. Po pierwsze, że jest to 11 listopada, bądź tuż przed Świętem Niepodległości (różny jest przekaz), ale przede wszystkim, że my tam pojechaliśmy się naśmiewać z Wojska Polskiego, co jest nieprawdą. My pojechaliśmy tam wykpić tę „Republikę Banasiową” — próbował tłumaczyć Arkadiusz Szczurek. Na zdjęciach relacjonujących happening widać jednak wyraźnie, że tekturowy czołg podąża za żołnierzami zmieniającymi wartę przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Warto dodać, że minister Błaszczak nie reagował, kiedy armia była ośmieszana, zwłaszcza przez Macierewicza, który nominował pana Misiewicza – pana, za którym stał oficer Wojska Polskiego z parasolem, któremu dawał medale, któremu wojskowi salutowali, kiedy kupował helikopter, tak że ich nie kupił, zrobił „rzeźnię” generałów, a na WAT-cie urządził szopkę smoleńską (…) Uważam, że wtedy było ośmieszanie — zaznaczył Szczurek. To jest drugi aspekt tej sprawy. PiS tak nas wszystkich przyzwyczaił do tych wszystkich afer, do tej śmieszności, paranoi w jakiej żyjemy, to co mieliśmy na Krakowskim Przedmieściu, co teraz przeniosło się na Plac Piłsudskiego, który chroni wojsku – tutaj to wojsko nie jest od czapy – mnie usuwano i policjanci mówili, że to jest teren wojskowy. My to po prostu pokazujemy, bo ludzie są już do tego przyzwyczajeni, że to jest normalne — dodał. Ktoś to musi robić (…) Nigdy nie szykujemy prowokacji, my raczej pokazujemy to, co się dzieje. Staramy się, żeby to nie zginęło. Raczej adresujemy to do ludzi, którzy się tym mniej interesują. Mamy takie sygnały, że to dociera do tych osób bardziej obojętnych, którzy nawet nie dowiedzieliby się o wielu rzeczach — odpowiedział na pytanie prowadzącej o to, dlaczego Lotna Brygada Opozycji decyduje się na swoje prowokacje. Dziennikarze związani z opozycją chętnie oddają głos różnego rodzaju hejterskim grupom atakującym rządzących. Tym razem jednak nagrania pokazują wyraźnie przejazd tekturowego czołgu przez Plac Piłsudskiego za żołnierzami zmieniającymi wartę przy Grobie Nieznanego Żołnierza. źródło:
Arkadiusz Muś. Arkadiusz Muś – polski przedsiębiorca, twórca międzynarodowej grupy kapitałowej Press Glass Holding SA działającej w branży produkcji oraz przetwórstwa szkła dla budownictwa. Liberał, założyciel oraz prezes Fundacji Wolności Gospodarczej [1], entuzjasta oraz promotor wprowadzenia waluty euro w Polsce.
Garstka zapaleńców zmusiła władzę do reakcji. Dokonała tego, co nie udało się masowym manifestacjom KOD i partii opozycyjnych. Obywatele RP, bo o nich mowa, to kilkudziesięciu działaczy i jeden namiot naprzeciwko Kancelarii Premiera. I pikieta, „antymiesięcznica”, zwana też „Lex miesięcznicą” (bo dedykowana Trybunałowi Konstytucyjnemu), od niemal roku, na każdym upamiętnianiu katastrofy smoleńskiej przed Pałacem Prezydenckim, w której udział bierze Jarosław Kaczyński, premier Szydło i pół rządu. W ostatnią sobotę na 80. już uroczystości po raz pierwszy Jarosław Kaczyński nie przemawiał tylko do wiernego tłumu słuchaczy. Musiał przekrzykiwać gwizdy i skandowania pikietujących. I zwracając się do nich, zapowiedział: „Zmienimy prawo tak, by wszyscy mieli realne prawo do demonstracji, żeby nie wolno było ich zakłócać”. Nie mylą się zatem Obywatele RP, twierdząc, że to przez nich PiS nowelizuje ustawę o zgromadzeniach, która ma dać priorytet cyklicznym manifestacjom organizowanym w tym samym miejscu: zgoda na trzy lata i zakaz konkurencyjnych zgromadzeń w promieniu 100 m. Na razie – w Senacie – zrezygnowano w nowelizacji z zagwarantowania pierwszeństwa dla zgromadzeń organizowanych przez władze państwowe i Kościół. – Trudno tę ustawę inaczej interpretować niż jako ochronę miesięcznic smoleńskich i sposób na rozprawienie się z nami – mówi Paweł Kasprzak, lider Obywateli RP, były działacz solidarnościowej opozycji, w PRL związany z Władysławem Frasyniukiem i anarchizującą wrocławską grupą Pomarańczowa Alternatywa. – Nie ma innych cyklicznych manifestacji poza miesięcznicami. To nie jedyne sprawstwo Obywateli: jeszcze w sierpniu po ich demonstracji przeciwko kolejnej nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (na której rozwinęli transparent przed głównym wejściem do Sejmu) marszałek Kuchciński zakazał wstępu bez przepustek na cały teren wokół parlamentu. Systematycznie i z premedytacją łamali więc nowy regulamin. I teraz prokuratura czterem z nich postawiła zarzut naruszenia miru domowego marszałka Kuchcińskiego. Kasprzaka nie dziwi, że garstka zdeterminowanych ludzi może mieć wpływ na decyzje podejmowane przez rządzących. W końcu w latach 80. był jednym z kilkunastu młodych anarchistów, którzy spalili swoje książeczki wojskowe. I co? I komunistyczna władza wprowadziła dla „obdżektorów” zastępczą służbę wojskową. Koniec koabitacji W ostatnią sobotę Obywatele RP po raz dziesiąty przyszli pod Pałac Prezydencki. Tym razem nie tylko w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, także w obronie praw 17 rodzin ofiar smoleńskich, które sprzeciwiają się ekshumacjom ich bliskich. Po raz pierwszy też stanęli tam, gdzie zazwyczaj ustawiany jest krzyż. Do tej pory trzymali się po drugiej stronie Krakowskiego Przedmieścia, dokładnie na wprost Jarosława Kaczyńskiego przemawiającego z drabinki, od którego dzieliła ich tylko jezdnia i kordon policjantów. Rozwijali olbrzymi (8 m na 3 m) transparent z portretem prezydenta Lecha Kaczyńskiego i cytatem z jego wypowiedzi o Trybunale Konstytucyjnym z 2006 r. O tym, że Trybunał jest nieodłączną częścią systemu ustrojowego państwa prawnego. W ostatnią sobotę ten baner moknął na chodniku, nie było komu go trzymać. Pilnował go w pojedynkę Arkadiusz Szczurek. Reszta, około 40–50 osób, Obywatele RP i sympatyzujące z nimi inne nieformalne grupy, była w samym centrum wydarzeń. Kiedy podjechały samochody z premier Szydło, ministrami Macierewiczem i Błaszczakiem, prezesem Kaczyńskim i Beatą Kempą, policjanci, szczelnie otaczający kordonem manifestujących, przepchnęli ich o kilka metrów. BOR musiał sprawdzić, czy nie ma bomby. Na odzyskanym w ten sposób terenie odbyła się comiesięczna pisowska uroczystość. Do tej pory miesięcznice i antymiesięcznice współistniały na zasadach pokojowych. Obywatele zawsze wycofywali się sprzed pałacu ze swoim transparentem, domagającym się od prezydenta Dudy zaprzysiężenia sędziów TK, ustępując smoleńskiemu tłumowi i oficjelom. Mimo że to oni jako pierwsi zgłaszali swoje zgromadzenie, a zatem zgodnie z prawem mieli przed PiS pierwszeństwo. Wysyłali maila do Urzędu Miasta kilka sekund po północy 30 dni przed terminem. Ludzie Kaczyńskiego próbowali się ścigać, wtedy Obywatele zaczęli zgłaszać manifestację całodobową, zaczynającą się 9 każdego miesiąca. Więc PiS wymyślił inny sposób na pozbycie się niemiłej prezesowi pikiety – przy pomocy ministra Glińskiego zarządzającego galerią Kordegarda, pod którą wycofywali się sprzed pałacu Obywatele. Wicepremier Gliński zorganizował w Kordegardzie w sierpniu jednodniową ekspozycję zabytkowych samochodów, które zajęły cały chodnik. Na następny miesiąc zaś zapowiedziano całodniowy koncert, również przed galerią. Wtedy Obywatele RP postawili ultimatum: jeżeli chodnik pod Kordegardą nie będzie pusty, staną przy krzyżu i będzie ich trzeba wynosić siłą. Skończyło się dość nieoczekiwanie: grupka kilkunastu prywatnych osób zawarła pisemne porozumienie z partią rządzącą, podpisane przez Cezarego Jurkiewicza, radnego PiS i głównego organizatora miesięcznic, zaczynające się od deklaracji obu stron, że to patriotyzm jest powodem, dla którego w tym miejscu i w tym dniu manifestują i w związku z tym muszą się wzajemnie respektować. Dalej szczegółowo wymieniono zasady koabitacji. Wygląda na to, że umowa już nie obowiązuje. Obywatele RP zapowiadają zgłoszenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa, uniemożliwianiu im przez policję odbycia legalnej manifestacji. Wśród zwolenników PiS przed Pałacem Prezydenckim słychać było głosy, że to już ostatni raz muszą znosić obecność pikietujących. Za miesiąc ci będą w odległości 100 m – taki jest zapis w projekcie procedowanej teraz nowelizacji ustawy o zgromadzeniach. Paweł Kasprzak zapowiada, że się nie podporządkują. Policja będzie ich musiała z Krakowskiego Przedmieścia wynosić. Już dziś, gdy funkcjonariusze napierali na nich, usiedli na ziemi, trzymając się nawzajem pod ręce. Wielotysięczne manifestacje, twierdzi Kasprzak, nie przynoszą rezultatów. Zabrane wolności trzeba sobie odebrać, a nie czekać, aż je łaskawie oddadzą, bo władza nie ma takiego zamiaru. Do tej pory udało się to tylko parasolkom. Obywatele RP, można powiedzieć, osiągnęli efekt odwrotny. Ich działania spowodowały zaostrzenie prawa, ograniczenie wolności, ale radykalnej opozycji o to właśnie chodzi – im gorzej, tym lepiej. Wtedy opresyjność władzy jest bardziej widoczna i większy sens ma strategia obywatelskiego nieposłuszeństwa. Teraz KOD także zaapelował do obywateli o wypowiedzenie posłuszeństwa władzy. W strajku obywatelskim, zwołanym na 13 grudnia przez lidera pomorskiego KOD Radomira Szumełdę, i w marszu Stop Dewastacji Polski, do którego Mateusz Kijowski zaprasza całą opozycję. „Grzeczni już byliśmy” – mówi KOD. Bo do tej pory takie podejście, reprezentowane konsekwentnie przez odszczepieńców z KOD, było dla Kijowskiego zbyt radykalne. Więc ci, którym nie wystarczała miękka opozycyjność pod ogólnym hasłem obrony wartości demokratycznych, Obywatele RP i im podobni, rozstali się z KOD. Geografia namiotów Andrzej Miszk (w PRL „antywojskowa” Wolność i Pokój), który zorganizował i prowadził spotkanie założycielskie KOD na Olesińskiej, w swoim antykwariacie, został przed rokiem usunięty za niesubordynację: nie chciał się zgodzić na rozwiązanie manifestacji 12 grudnia. Miszk do KOD nie wrócił. Razem z Henrykiem Sikorą i Jackiem Parolem, także koderskimi renegatami (Parol był jednym z 20 członków założycieli i członkiem zarządu KOD, ale poróżnił się z innymi liderami o Owsiaka i jego orkiestrę), założyli KOD PP, czyli Komitet Obrony Demokracji Przed PiS. Arkadiusz Szczurek – ten, który pilnował transparentu w sobotę, szeregowy członek KOD, dziś w Obywatelach RP, wyleciał za to, że bronił Miszka. Nie znał go, zobaczył po raz pierwszy na Olesińskiej i podobało mu się, jak mówił. Andrzej Miszk stał się później znany za sprawą swojej 39-dniowej głodówki, którą od 17 marca (dzień, w którym upłynął termin publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego) prowadził w jednym z namiotów naprzeciwko Kancelarii Premiera. Nie jadł już dwa tygodnie, kiedy KOD wokół namiotów przed KPRM zorganizował akcję „BonŻur WOLNOŚĆ!”, na której częstowano żurkiem i ciastem. Andrzej Miszk po głodówce zniknął. Nie pokazywał się na manifestacjach. Teraz wrócił, na razie tylko na Facebook. Nie był na ostatniej pikiecie, jeszcze nie zajrzał do namiotów. Pierwszy namiot stanął w Alejach Ujazdowskich 10 marca. Postawili go Miszk, Henryk Sikora, Andrzej Brzozowski, Marek Macner i Maciej Bajkowski, wszyscy odstępcy z KOD. Z tej piątki został tylko Bajkowski, który teraz dzieli namiot z Obywatelami RP. Gdy go wydalili z KOD (za to, że na swoim prywatnym forum utworzył grupę dyskusyjną i zaprosił do niej na profilu KOD), założył z grupką znajomych Obywatelski Ruch Demokratyczny (ORD). Potem nawiązali współpracę z KOD PP Miszka i Jacka Parola (jego już na pikiecie nie ma, jak mówią, pożeglował w stronę Facebooka). Bajkowski nie identyfikuje się z Obywatelami RP (zresztą to jest grupa nieformalna, do której nie można się zapisać i dostać legitymację, można tylko podpisać deklarację nieposłuszeństwa wobec władzy, zamieszczoną na profilu Obywateli) – ale ich popiera. Jest na każdej antymiesięcznicy. Chodzi na wszystkie marsze i pikiety opozycyjne. No i dzieli z Obywatelami swój namiot pod Kancelarią Premiera. Głównie z Arkiem Szczurkiem. Arek – 51 lat, inżynier budowlany, akurat ma przerwę w kontraktach i jakieś odłożone pieniądze, nigdy wcześniej niezaangażowany w działalność polityczną. Dyżurują na zmianę, dzień i noc, bo pikiety stałej nie można zostawić. Zawsze ktoś musi być w namiocie. Bajkowski także wcześniej nie bawił się w politykę, nie był związany z solidarnościową opozycją, jest informatykiem i w trakcie dyżurów stara się pracować. Mają prąd i Wi-Fi, więc teoretycznie można. To on obudował namiot płytami OSB, styropianem docieplił Arek Szczurek. Obywateli wspierają Racjonalni Demokraci, np. Agnieszka Markowska, która bywa na wszystkich akcjach. Racjonalni swój namiot, obok Bajkowskiego i Obywateli, postawili w lipcu razem z grupą Kompas. Ten, w którym głodował Miszk, zamieniono na magazyn. Na wszystkich jest logo różnych grup. Także tych, których tam akurat nie ma, jak grupy działaczy polonijnych czy z Częstochowy, którzy także zbyt często nie przyjeżdżają. Namioty Racjonalnych i Kompasu oraz Bajkowskiego i Obywateli niedawno połączono. Są też jakieś próby łączenia nieformalnych grup oporu. Z KOD PP wyłoniono KODE, czyli Koalicję Organizacji Demokratycznych. Trudno ocenić, czy dalej istnieje, w każdym razie skrót KODE na namiocie widnieje. Powstało też stowarzyszenie Obywatele Solidarni w Akcji, w skrócie OSA, mające odgrywać rolę firmy usługowej dla różnych nieformalnych grup. Zarejestrowane, z numerem konta, może zbierać pieniądze i koordynować inicjatywy, dawać wsparcie infrastrukturalne. Jak choćby nagłośnienie. A potem – z tym liczą się zupełnie poważnie – pomoc dla represjonowanych i więzionych. Jednak OSA, zrzeszająca może z siedem organizacji, zaczęła też podobno przyjmować indywidualnych członków. Znaczek w klapie Obok namiotów koderskich odstępców jest też w Al. Ujazdowskich namiot KOD. Dyżurują na podobnych zasadach. Na ogół utrzymują poprawne, dobrosąsiedzkie stosunki. Dopóki nie wmiesza się ktoś z władz. Jak wtedy, kiedy partia Razem nieoczekiwanie zwinęła swój namiot (Razem także prowadziło jakiś czas pikietę pod KPRM). KOD PP miał wtedy swój namiot, ale korzystał ze zgłoszenia partii Razem. Pikietujący mają obowiązek codziennie zgłaszać manifestację i osobę za nią odpowiedzialną. Więc kiedy tamci bez uprzedzenia się zwinęli, to dyżurujący z KOD PP poszedł do namiotu KOD z pytaniem, czy mogą w razie kontroli straży miejskiej powiedzieć, że są z nimi, a jutro już się zgłoszą normalnym trybem. Dyżurny KOD nie miał nic przeciwko, ale szybko dowiedziały się o tym władze KOD – i zakazały. Mandatu nie było, niesmak pozostał. – Zamiast połączyć siły i razem protestować przeciwko tej władzy, wciąż tracimy czas na wzajemne podgryzanie się – przyznaje Bajkowski. Inni przypominają, że opozycja solidarnościowa w PRL też była podzielona. I w ogóle czasy coraz bardziej kojarzą się z PRL. – Ale chłopakom z Pomarańczowej Alternatywy czy z WiP, którzy o Solidarności mówili jak o PZPR, solidarnościowi działacze wpinali znaczki S, jak ci szli na zadymę – mówi Paweł Kasprzak. A im Kijowski znaczki KOD odbierał. Jak na Marszu Jedności, kiedy zatrzymała ich straż KOD. Wezwali policję i czterech mundurowych eskortowało grupę odszczepieńców z transparentem pod pomnik Prusa. – Kordon policji oddzielał nas od marszu KOD – mówi Bajkowski. – Wtedy Henio Wujec podszedł i zrobił sobie z nami zdjęcie. Dlatego to, co wydarzyło się ostatnio, to przełom. Mateusz Kijowski przyjął zaproszenie od Obywateli RP i był gościem na zorganizowanej przez nich konferencji. Mało tego – po raz pierwszy KOD oficjalnie poparł antymiesięcznicę. Być może na zmianę nastawienia Kijowskiego miał wpływ nie tylko Władysław Frasyniuk, który lidera Obywateli RP Pawła Kasprzaka zna i ceni z wrocławskiego podziemia, ale także słabnąca pozycja samego Kijowskiego w Komitecie. Choćby na rzecz frakcji Jarosława Marciniaka, Piotra Wieczorka i Radomira Szumełdy (poturbowanego na pogrzebie Inki i Zagończyka). To Szumełda, lider pomorskiego KOD, wezwał do strajku 13 grudnia i wiecu przed siedzibą PiS na Nowogrodzkiej. Kijowski natychmiast wystąpił z uzupełniającą propozycją marszu Stop Dewastacji Polski, z ronda de Gaulle’a (czyli spod dawnego Komitetu Centralnego PZPR, partii rządzącej w PRL) na Nowogrodzką (do dzisiejszej centrali partii władzy). I, szukając sprzymierzeńców, wyciąga rękę do tych, których nie tak dawno temu z KOD relegował. Obywatele RP mają nadzieję, że zmiana nastawienia do nich kodowskich władz podyktowana jest tym, że wreszcie przejrzeli na oczy. I widzą to samo. – Przecież te miesięcznice nie służą żałobie i modlitwie – mówi Paweł Kasprzak, sam głęboko wierzący chrześcijanin. – Jarosław Kaczyński szerzy w ten sposób nienawiść, wzmaga narodowokatolicki fundamentalizm. Tu się rodzi regularny faszyzm, któremu trzeba się twardo przeciwstawić. Współpraca: Marta Mazuś
. 99 243 79 454 195 603 555 675
arkadiusz szczurek kim jest